Częstym błędem pojawiającym się w testamentach jest pisanie ich tylko na jeden scenariusz, co może być bardzo brzemienne skutki w przypadku "serii niefortunnych zdarzeń".
Omawiane case study pochodzi z mojej własnej praktyki.
Testament klientki został spisany u notariusza i przewidywał powołanie męża klientki do spadku po niej - w całości .
Na pierwszy rzut oka testament był napisany prosto i sensownie, istniało jednak pewne ale...
Mąż klientki ma synów z pierwszego małżeństwa i w swoim testamencie zapisał im swój cały majątek (nie będę wchodził w szczegóły dotyczące sposobu sporządzenie dokumentu, ponieważ i on był do poprawy). Obecna żona zrzekła się zachowku od synów męża.
Drogą darowizny otrzymała od męża mieszkanie, w którym wspólnie mieszkają. Mają rozdzielność majątkową. Klientka, jak już wspomniałem, w swoim testamencie powołuje do spadku męża, tak więc również mieszkanie, które jej darował, będzie dziedziczone przez niego.
Co się jednak stanie w przypadku niefortunnego zdarzenia, w którym oboje giną w wypadku?
Innym słowy, kto dziedziczy po klientce, jeśli jej mąż nie będzie mógł objąć spadku, bo nie będzie żył? Kto wtedy dziedziczy po klientce?
Może się zdarzyć, że podczas wypadku mąż umiera przed klientką i dochodzi do dziedziczenia ustawowego majątku klientki. W tym konkretnym przypadku klientka nie ma dzieci. Jej rodzice nie żyją. Jej brat nie żyje. Brat miał dziecko, więc do spadku po klientce zostanie powołany bratanek. Co oznacza, że z punktu widzenia synów klienta, mieszkanie stanowiące część majątku rodziny i w pewnym sensie schedę po ojcu, trafi do zupełnie obcych rąk.
Żeby uniknąć tego rodzaju sytuacji w testamencie można zastosować podstawienie. Może ono mieć na przykład taką formę:
Ten prosty zabieg w postaci dodatkowego zdania w testamencie pozwala uchronić rodziny przed niespodziewaną utratą majątku na rzecz obcych nierzadko ludzi.